Dlaczego Donald Trump tyle razy bankrutował?

Błędne zacytowanie Oscara Wilde'a i zbankrutowanie jednej firmy można uznać za nieszczęście; zbankrutować kilka wygląda jak nieostrożność. A Donald Trump z pewnością złożył wniosek o należną mu część bankructw. Ile wydaje się być przedmiotem dyskusji. Nawet pan Trump wydaje się niejasny w tej kwestii – trzy razy? Cztery? Ewentualnie sześć? Niezależnie od tego, jak wiele ich jest, chętnie podkreśla, że ​​żaden z nich nie był osobistym bankructwem. Wszystkie były reorganizacjami biznesowymi na podstawie rozdziału 11. Umożliwiło to borykającym się z trudnościami przedsiębiorstwom Trumpa restrukturyzację i zmniejszenie zadłużenia przy jednoczesnym dalszym prowadzeniu działalności.

Donald Trump postrzega rozdział 11 jako „inteligentne” narzędzie biznesowe. Podczas pierwszej republikańskiej debaty prezydenckiej oświadczył, że wykorzystał przepisy dotyczące upadłości, aby „wykonać świetną robotę dla mojej firmy, dla siebie, dla moich pracowników i dla mojej rodziny”. Posunął się nawet do stwierdzenia, że ​​ogłoszenie upadłości to nie tylko dobry interes, ale wręcz graniczący ze standardową praktyką; że „praktycznie każda osoba, o której czytasz na pierwszych stronach działów biznesowych”, to zrobiła. W rzeczywistości w tym okresie upadłość ogłosiło niecałe 20% spółek publicznych o porównywalnej wielkości. I z pewnością żadna firma nie robiła tego tak regularnie jak Trump. Jego imperium kasyn i hoteli jest głównym sprawcą większości roszczeń upadłościowych na podstawie rozdziału 11 na przestrzeni trzech dekad.

W pewnym sensie Trump ma rację. Wszczęcie upadłości na podstawie rozdziału 11 może mieć sens biznesowy. Często jest to lepsze rozwiązanie niż likwidacja firmy. Należy jednak zadać pytanie, dlaczego tak mądry biznesmen zaciągnął wielomilionowe długi, których nie dało się spłacić. I to nie tylko w jednej firmie, ale w co najmniej czterech. I chociaż Trump ma wrażenie, że pachniał różami, co z innymi zaangażowanymi osobami?

Trump lubi twierdzić, że tylko duzi chłopcy zostali ranni; „Ci pożyczkodawcy nie są dziećmi. To totalni zabójcy” – powiedział podczas pierwszej republikańskiej debaty prezydenckiej. „To nie są mili, słodcy ludzie”. Ale co z miłymi, słodkimi, małymi ludźmi? Pracownicy, którzy stracili oszczędności na namawianych do ich zakupu akcjach? A wykonawcy, którym nie zapłacono? Trump może uważać swoje bankructwa za sukces i dobre zarządzanie, ale wyrzucają ludzi z biznesu.

Imię Trumpa oznaczało, że może zastosować nadmierną dźwignię finansową. Zaciągał pożyczki, nawet gdy hotele i kasyna miały zbyt duże długi. David Hanlon, dyrektor kasyna, powiedział New York Times, że inwestorzy uważają, że „jego nazwisko ma prawdziwą wartość… Byli w nim tak zakochani, że wrócili po raz drugi, trzeci i czwarty… Pozwolono mu pozbawić majątku”. Podżeganie do rozdziału 11 pozwoliło Trumpowi chronić potencjalne straty. I chociaż było to zgodne z literą prawa, niektórzy zastanawiają się, czy jest to zgodne z duchem prawa. W końcu przepisy dotyczące upadłości mają na celu ochronę przedsiębiorstwa, jego wierzycieli i pracowników.

Rozdział 11 dotyczy utrzymywania rentowności firmy, a nie manipulowania nią dla osobistych korzyści. W wywiadzie dla „Forbesa” Edward Weisfelner, wspólnik nowojorskiej kancelarii prawnej, powiedział o kasynach Trumpa:** „Jeśli zamiast tego bankructwo zostanie wykorzystane do sztucznego wyniesienia własnych udziałów ponad uzasadnione roszczenia wierzycieli i uniknięcia zobowiązań, można argumentować, że nie o to chodzi. prawa zostały zaprojektowane, aby to zrobić.” Sam Trump opisuje zbankrutowane kasyna jako „przez długi czas bardzo dobrą dojną krowę”.

Warto zauważyć, że wiele konfliktów Trumpa z rozdziałem 11 miało miejsce w czasach trudności finansowych w Ameryce. Branża gier borykała się z trudnościami w latach 90., kiedy zgłoszono jego pierwsze cztery, 3 kasyna i 1 hotel. Recesja ponownie uderzyła w pierwszej dekadzie nowego tysiąclecia, kiedy Trump ogłosił bankructwo w 2004 i 2009 roku. Być może źle ocenił swoje inwestycje w tamtym klimacie. Zatem ostatnie słowo w sprawie bankructw Trumpa powinno należeć do samego Donalda. W czerwcu ubiegłego roku napisał na Twitterze:** „Przestańcie mówić, że zbankrutowałem. Nigdy nie zbankrutowałem, ale jak wielu wspaniałych ludzi biznesu wykorzystałem przepisy dla korzyści korporacyjnych – mądrze!”. Dziękuję za wyjaśnienia @realDonaldTrump.